środa, 27 sierpnia 2008

Maluchy na Syberii

SGBW z dumą donosi że Rajd Lajkonika znajduje się już za Nowosybirskiem.

Syberia przywitała nas zmianą krajobrazu i klimatu. Jest chłodno. Temperatura w dzień nie przekracza 15 stopni, noce są zimne. Grzane nad ogniskiem piwo z miodem i ciepły śpiwór pozwalają jednak przetrwać.
Przed Uralem, podczas pokonywania stepu często zdarzały się długie odcinki drzew – dwóch, trzech rzędów – z reguły brzozy, posadzonych po obu stronach jezdni, pewnie po to aby ciekawskie oko przemierzającego tą trasę podróżnego nie mogło ujrzeć zbyt wiele. Teraz jedziemy wzdłuż prawdziwych lasów rozciągających się na olbrzymich połaciach. Ukształtowanie terenu nie zmieniło się, wciąż jest płasko i równinnie, zmieniła się jedynie roślinność. Zielone trawy, łąki, pastwiska, jeziorka, rzeki, lasy i liczne wioski skupione wokół dawnych kołchozów i sowchozów. W jednej z takich wiosek zatrzymaliśmy się na chwile żeby kupić i zjeść śniadanie. Przed największym we wsi budynkiem znajdowały się stolik z blatem z postrzępionej dykty i rozchwierutane ławeczki. Idealne miejsce na piknik. Budynek okazał się być tutejszym domem kultury gdzie trwały właśnie przygotowania do wesela. Ofiarowaliśmy młodej parze sól z Wieliczki i ruszyliśmy dalej.

20.08 znów cały dzień spędzamy przy autach. Znajdujemy przydrożny najazd za 50 rubli i korzystamy do woli. W czerwonym maluchu pojawiły się dziwne odgłosy podczas jazdy. Okazało się że blacha osłaniająca silnik tarła o element podwozia, oprócz tego lekko zaczynają stukać zawory. Blachę podgięliśmy a zawory póki co zostawiamy. W białym samochodzie Czusa i Marcina wysiadł synchronizator 3 biegu – niestety nic z tym się nie da zrobić, bieg trzeba wrzucać z uwagą. Pojawił się również luz na łożysku w przednim kole, który został skasowany. W żółtym maluchu Damiana i Jana trzeba było wyregulować sprzęgło i naprawić rozrusznik ponieważ załączał się samoczynnie podczas jazdy. W pomarańczowym wszystko w porządku.

Podczas naprawiania auta zaczepił nas jeden Rosjanin – kierowca karetki. Służbę wojskową odbywał w jednostce w Polsce w latach 70 i pytał jak nam się teraz żyje, czy dalej jest taka straszna bieda. On pamięta jak w Polsce niczego nie było, jak ludziom strasznie źle się żyło i że przetrwaliśmy ciężkie czasy jedynie dzięki pomocy jaką świadczył nam Związek Radziecki. Pamięta jak oni (ZSRR) zaopatrywali nasze sklepy, jak dostarczali nam niezbędne do życia produkty, świadczyli nam pomoc materialną i ogólnie jak wiele Rosji my Polacy zawdzięczamy. Najbardziej przerażające jest to że facet święcie wierzy w to co mówi i aż nie che się myśleć ile jego rodaków ma podobny pogląd na wydarzenia ostatnich 100 lat. Ale nie ma co się dziwić skoro nasz dawny okupant pewnie od najmłodszych lat karmiony był propagandową papką w stylu „kołyszą się łany zboża, wokół jest pełno zieleni, niczego tego byś nie miał gdyby nie towarzysz Lenin”.

Kierując się dalej na wschód, notujemy, obserwujemy i fotografujemy wszystko co inne, dziwne i niecodzienne by już wkrótce zaoferować Państwu kolejna dawkę informacji o przebiegu naszego rajdu.

Do usłyszenia.

Tekst RL

Brak komentarzy: